Prawie 14 lat temu odbyło się, uznawane za pierwszą w Polsce walkę freak fight, starcie Mariusza Pudzianowskiego i Marcina Najmana.
Był to dopiero lekki początek fenomenu, który wybuchł 2018 roku w Koszalinie na pierwszej gali FAME MMA. Zjawisko, które polaryzuje ludzi po dziś dzień, dla części źródło patologii, a dla innych miły dodatek na piątkowe spotkanie z przyjaciółmi. Jednak czym tak naprawdę są freak fight’y?
Samozwańczy “ojciec chrzestny polskich Freak Fight’ów” Marcin Najman początki fenomenu walk “celebrytów” łączy ze swoją karierą, jednak ja wolałbym się skupić na erze, która rozpoczęła się wraz z powstaniem gali FAME MMA. Ponieważ nieważne jak głęboko będziemy szukali początków takich walk, to wszystko tak naprawdę zaczyna się w 2018 roku. Co mogliśmy zobaczyć na pierwszej gali FAME? Walki między innymi takich postaci jak: jednego z włodarzy federacji albo znanego wtedy patostreamera. Oprócz tego na ringu mogliśmy obejrzeć pojedynek… rycerski w zbrojach. Szalony pomysł o stworzeniu tego typu federacji okazał się strzałem w dziesiątkę. Ciekawi mnie tylko czy właściciele FAME spodziewali się, że tworzą fenomen, który rozrośnie się na taką skalę, zyskując wielu fanów, ale także i wrogów. Największymi przeciwnikami gal freak fight zostali na początku ludzie ze środowiska MMA oraz dziennikarze sportowi. Zarzucano federacji wiele, między innymi psucie wizerunku prawdziwych sportowców walczących w oktagonie, a także promowanie patologii.
Puszka Pandory została otwarta, każda kolejna gala zyskiwała na popularności, a oprócz tego pojawiły się inne federacje. Walki freak’ów stały się nowym sportem młodzieży. Ciekawe rozwiązanie takie jak konferencja, rozmowy face2face między rywalami oraz same gale przyciągały ludzi, bo wiedzieli, że nie będą się nudzić. Ktoś się powyzywa, ktoś rzuci szklanką i wiele więcej “dymów”. Jednak styl i forma prowadzenia gal i poprzedzających ją wydarzeń były mieczem obusiecznym. Moim zdaniem łatka promowania patologii już na zawsze zostanie przy freak fight’ach. I oczywiście ma ona dużo sensu, gale i konferencje promowały wielu ludzi, których zachowanie powinniśmy raczej piętnować, a także stworzyły wiele złych trendów wśród młodzieży (rozpowszechnienie terminu 60-tka). Jednak trzeba pamiętać, czym jest tak naprawdę ten fenomen…
Jest to fenomen nowej ery polskiego internetu i świata celebrytów, możemy go rozumieć lub nie, ale on i tak będzie. Jeśli komuś przeszkadza rzeczywistość, która go otacza, to mogę tylko zagwarantować, że freak fighty przestały być już typową patologią. Droga była długa i kręta, ale teraz nawet coraz więcej zwykłych sportowców pojawia się na galach, bo wiedzą, że tam mogą zarobić. A do tego same federacje zrozumiały, że może czasem lepiej jest, gdy widzowie zobaczą trochę mniej “dymów”, a w zamian zobaczą ciekawszą sportowo walkę, albo po prostu zobaczą znaną osobę, którą lubią.
0 komentarzy