SUKCES — masz go w zwyczaju! O nawykach i ich skutecznym wprowadzaniu do naszego życia.

Czy choć raz, spoglądając na ważną dla Ciebie datę w kalendarzu, pomyślałeś o zmienieniu czegoś w swoim życiu na lepsze? Czy z pełną parą ruszyłeś ze swoim postanowieniem i… po paru tygodniach zorientowałeś się, że wróciłeś do punktu wyjścia? Czy pomimo najszczerszych chęci dalej nie wiesz, co sprawiło, że znów „wyszło jak zawsze”? Jeżeli choć raz odpowiedziałeś twierdząco, czas, abyś bliżej poznał, jak działa nawyk – twór naszych własnych mózgów.

Nawyk — twój najlepszy przyjaciel i najgorszy sabotażysta.

Czym jest nawyk, każdy wie. A przynajmniej potrafi wymienić choć jeden jego przykład z własnego doświadczenia. Nawyk to nic innego, jak wyuczone zachowanie, które staje się dla nas naturalne i niemal automatyczne. Jest to wynik powtarzania określonych czynności lub działań, które następnie są zapamiętywane przez nasz umysł i wykonywane bez świadomego wysiłku. Działa on na zasadzie autopilota lub programu wgranego do naszego „twardego dysku” złożonego z szarych komórek. Nawyki pozwalają nam zaoszczędzić energię i skupić się na innych, bardziej skomplikowanych zadaniach. Gdybyśmy każdego dnia musieli na nowo analizować każdą jedną czynność po kolei, zanim do niej przystąpimy, doznalibyśmy psychicznego wyczerpania na długo przed końcem dnia. Ewolucja podarowała nam więc duże udogodnienie. Jednak miejmy na uwadze, że nawyk może działać zarówno na naszą korzyść, jak i szkodę, w zależności od tego, jakie zachowania udało nam się wykształcić.

Słyszeliście może kiedyś o alegorii noża? Dzięki niemu możemy pokroić sobie pyszny, świeży chleb, ale też poważnie się skaleczyć. To, czy coś jest dobre, czy złe, w dużej mierze zależy od tego, jak zostanie przez nas wykorzystane.

Inicjacja nawyku do codziennej rutyny

Nawyki są kluczowym elementem naszej tożsamości. Mają wpływ na nasze działania, sposób myślenia i postrzeganie rzeczywistości. Zanim jednak przystąpimy do utworzenia nawyku, musimy włożyć trochę wysiłku. Na początku każda nowa aktywność generuje silne pobudzenie w mózgu, co niekoniecznie samo w sobie wystarczy do utworzenia nawyku. Mózg jest bardziej skłonny do wykonywania czynności w taki sam sposób, w jaki wykonał ją wcześniej. Dlaczego? Ponieważ zapewnia to poczucie bezpieczeństwa. „Wczoraj to zadziałało? Czemu nie powtórzyć tego dzisiaj!”. Jednak nawet jeśli wykonujemy daną czynność regularnie, to jeszcze lepszy efekt przyniesie włączenie jej do łańcucha już istniejących nawyków, uważanych przez mózg za „bezpieczne” i wykonywane bez najmniejszego problemu. W ten sposób mamy większe szanse na utrwalenie nowej czynności. Powiedz, czy łatwiej jest Ci napić się szklanki ciepłej wody od razu po wstaniu i zaścieleniu łóżka, czy po 10-20 minutach od spontanicznej decyzji sięgnięcia po telefon i przeglądania śmiesznych filmów na Instagramie?

Wprowadzanie pozytywnych zmian w życie wymaga czasu, cierpliwości i regularności. Chodzi o to, aby stopniowo wprowadzać nowe nawyki i rutyny, które będą kształtować nasze myślenie i działanie. Dlaczego niektóre nawyki są łatwiejsze do wprowadzenia niż inne? Tutaj warto zagłębić się w to, co faktycznie dzieje się w naszej głowie.

Poznaj anatomię nawyku

Zacznijmy od samego procesu uformowania nawyku przez mózg. Istotną rolę odgrywają tu struktury zwane kora przedczołowa i prążkowie. Kora przedczołowa jest swoistym centrum planowania, wizualizacji, a także silnej woli. Prążkowie natomiast spełnia funkcję biblioteki nawyków. Wraz ze strukturą nazywaną korą motoryczną bierze udział we wprowadzeniu w życie tego, co zaplanują, a następnie przekażą płaty czołowe. Samo prążkowie jest zdolne do uczenia się i zapamiętywania ruchów, które następnie składa w bardziej złożone akcje. Tak przygotowany wzór czynności jest zachowany i gotowy do odtworzenia w dowolnej chwili – niczym kaseta w wypożyczalni lub książka w bibliotece. I może gdyby tylko na tym się kończyło, to zmotywowanie się do codziennej nauki czy porannej sesji jogi byłoby proste jak dwa plus dwa. Tu zaczynają się jednak schody…

Pomówmy o nagrodzie

Nie ma nic za darmo – myśl tak utarta, że nasze mózgi zdają się niemal automatycznie do niej stosować. Potrzeba nam nagrody, dzięki której mózg przychylniej rozpatrzy wykonanie danego zadania jeszcze raz. Trzeba wam wiedzieć, że nic nie ma w tej sytuacji takiej siły przebicia jak dopamina – a konkretniej zależny od dopaminy układ nagrody. Zostawia nam to pewne pole do popisu. Przy odrobinie wyobraźni możemy nawet przekonać mózg do tego, że miłe uczucie satysfakcji pomieszane ze zmęczeniem mięśni i spora dawka endorfin w zamian za ukończenie intensywnego treningu brzmi jak naprawdę dobry interes. Z początku taka nagroda może nie wydawać się dla mózgu atrakcyjna w porównaniu z dopaminową bombą w postaci słodkich produktów czy kolejnego odcinka ulubionego serialu. Szczególnie jeśli z tak silnymi gratyfikacjami ma do czynienia od bardzo dawna. Jednak nie wszystko stracone! Spróbujmy zastosować w praktyce to, co już wiemy o strukturach w mózgu odpowiedzialnych za formowanie nawyków. 

Wiemy już, że prążkowie odgrywa tu ogromną rolę, a zarazem jego działanie jest ściśle powiązane z ruchem. Naszą bronią w zwalczaniu niekorzystnych nawyków powinien być więc przede wszystkim aspekt fizyczny. Zadziała on na nas zdecydowanie lepiej, niż karcąca myśl. Prążkowie zauważa wskazówki i najdrobniejsze znajome sygnały z otoczenia, a na ich podstawie decyduje który ciąg zdarzeń powinien się w tym momencie zrealizować. Ruchowa blokada prążkowia, nawet w postaci najprostszej aktywności, która angażuje nogi lub ręce do pracy (na przykład krótka przechadzka lub robótki ręczne), okazuje się niezwykle skuteczna w wielu przypadkach. Pójdźmy o krok dalej i spróbujmy zaangażować w ten ambitny plan naszą niedawno wspomnianą monetę przetargową. Mowa tu o dopaminie. „Zszokowane” niemożnością wykonania utartej sekwencji ruchów prążkowie znajduje się w stanie pobudzenia i potrzebuje dopaminowego bodźca, dzięki któremu łatwiej zaadaptuje tę zmianę, ponieważ przyporządkuje do niej nagrodę. To, co mogłoby stanowić taką wskazówkę, jest już kwestią indywidualną. Niektórzy dostarczą sobie dopaminy na myśl o długoterminowych korzyściach walki z niechcianym nawykiem, a inni stworzą sobie na tyle przyjemne warunki, w których wykonują czynność – zamiennik, że poziom dopaminy związany z samym jej wykonywaniem stanie się bezkonkurencyjny. 

Podsumowując, można powiedzieć, że proces zwalczania niepożądanych nawyków polega na zastąpieniu ich czymś innym — równie silnym bądź silniejszym bodźcem. Czy to jedyna skuteczna metoda? Prawdopodobnie nie. Warto pamiętać, że każdy z nas jest inny, a nasze mózgi są jak płatki śniegu – nie znajdziemy drugiego, identycznego egzemplarzu. Wiedzieliście, że według wyników badaczy z Uniwersytetu Londyńskiego, włączenie nowego nawyku do codziennej rutyny może zająć od 18 do nawet 254 dni? Zgodzimy się, że rozbieżność jest ogromna, a każdy powinien pracować z nawykami na własnych zasadach, na podstawie poznania i obserwacji własnych potrzeb i preferencji. A zatem eksperymentujmy, próbujmy i ruszajmy do celu. Powoli czy szybko, to nie ma znaczenia. Po prostu ruszajmy.

Jessica Aniśkiewicz

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Related Articles

To nie dżuma, to ideologia.

To nie dżuma, to ideologia.

Ponadczasowość ,,Dżumy” i geniusz Alberta Camus zazwyczaj rozpatrujemy w kontekście współczesnej nam pandemii. Zadziwiające podobieństwo wydarzeń uderza w nas i naszą percepcję rzeczywistości. Albert Camus przecież nieprzypadkowo umieścił swoją powieść w bliżej niesprecyzowanym punkcie w czasoprzestrzeni. On wiedział, że to się wydarzy. To nasza świadomość została uśpiona.

czytaj dalej
Życie nie tak słodkie — o zmaganiach osób chorych na cukrzycę

Życie nie tak słodkie — o zmaganiach osób chorych na cukrzycę

Cukrzyca – choroba, która nie tylko wpływa na ciało, ale także na umysł i serce. To codzienne wyzwanie, któremu niektórzy z nas muszą stawiać czoła z odwagą i determinacją. Zazwyczaj cukrzycę poznajemy głównie od strony medycznej, skupiając się na profilaktyce i konieczności rutynowych badań. W efekcie wyobrażenie życia osoby chorej często sprowadzamy do regularnego monitorowania poziomu cukru we krwi i licznych wyrzeczeń. Dziś spojrzymy na ten temat z nieco innej perspektywy. Przyjrzymy się wyzwaniom, możliwościom i innym aspektom, które dowodzą, że cukrzyca nie jest i nigdy nie będzie czymś, co definiuje nas jako ludzi.

czytaj dalej
W pogoni za ideałem … który nie istnieje!

W pogoni za ideałem … który nie istnieje!

Żyjemy w czasach szybkich zmian, możemy je zobaczyć na każdym kroku. Coś, co dzisiaj jest już normą, jeszcze kilka lat temu mogło być tabu — wiwat życie w Polsce, ale już was uspokajam — nie tylko tu świat szybko ewoluuje. Często trafiam na shortsy na Faceboku i YouTubie o przemijaniu, a dokładniej o standardach piękna i modzie, mimo że ja nie należę do tych „modnych”. Oglądając je, możemy mieć wrażenie, że odkąd istnieje „showbiznes” na czele z Hollywood to nasze życie jest ukierunkowane w pewien sposób. Dlaczego tak uważam i dlaczego mnie to tak bardzo boli?

czytaj dalej