A jak wygląda sytuacja z prezentacją? Zgoła inaczej.
Nad prezentacją mamy pełną kontrolę. Cała jej zawartość jest zależna od nas i dzięki temu odchodzi ogromna ilość stresu związanego z niepewnością, co tym razem będzie akurat wymagane. Możemy wspomagać się również tekstami niepisanymi — filmy, obrazy, muzyka nie dość, że nam nie przeszkadzają to nawet pomagają. Najważniejsze informacje faktograficzne, takie, które mogłyby być trudne do zapamiętania znajdują się na slajdach — kolejny powód do stresu mniej. Ważnym elementem przygotowań jest dogłębny research, nie tracimy czasu na wkuwanie, tylko na czytanie i znajdowanie dużej ilości źródeł, przez co znacznie lepiej rozumiemy materiał. Przy prezentacjach moment kulminacyjny jest równie ważny co wszystko, co go poprzedza, a proces przyswajania informacji nie jest powtarzającym się odklepywaniem fiszek, a fascynującą podróżą przez autentyczne teksty renesansowe, listy Kochanowskiego do córek, przedmioty z jego domu. Kiedy jesteśmy zainteresowani tym, co robimy, naturalnie łatwiej zostaje nam to w głowach. Jeśli nie jesteśmy mocno akademickim typem człowieka, nadal możemy na prezentacjach wypaść świetnie przy pomocy umiejętności tworzenia ”show”, zarzucić żartem, memem, ciekawą anegdotą i wtedy już wiemy, że wszystko będzie dobrze, bo nasz występ się podobał.
Teraz porównajmy, jakie są rezultaty obu tych form, nie w kontekście oceny, bo to zostało poruszone na samym początku, ale tego, co nam zostanie w głowach, to jest najważniejsza sprawa. Po sprawdzianie mamy: umiejętność zapamiętywania dużej ilości średnio przydatnych informacji, które zostają z nami nie więcej niż dwa tygodnie, a poza tym w zasadzie niewiele więcej. Prezentacja z kolei uczy nas szeregu umiejętności miękkich, przyciągania uwagi widza, sztuki retorycznej, improwizacji, graficznego układu informacji i radzenia sobie ze stresem, który oczywiście też przy prezentacji występuje, ale w nieco innej formie. A wiedza? Zostaje jej znacznie, znacznie więcej, z powodów, które już zostały wspomniane. Po prostu chcemy się wtedy uczyć, to jest ciekawe, mamy kontrolę nad tym co robimy.
Czy jest tak kolorowo?
Skoro już ustaliliśmy, że proces przygotowywania do prezentacji jest bardziej efektywny i jest przygodą samą w sobie, a sam „dzień sądu” dla ucznia jest znacznie przyjemniejszy oraz bardziej znośny. Mogą pojawić się pytania — dlaczego zatem ciągle tak jest, że to testy są ważniejsze? Odpowiedź jest oczywiście złożona, aczkolwiek pewne jej elementy są stosunkowo proste: tak zostaliśmy wychowani my, nasi rodzice i nauczyciele. W stosunku do nich wymagania też takie były, tak samo, jak do naszych dziadków i nauczycieli wiele pokoleń wstecz, a korzenie leżą w początkach edukacji, która miała nas przygotować do posłusznej pracy w fabryce. Choć teraz szkołom jest nadal daleko do efektywnej nauki, redukcji stresu i bycia przyjaznym miejscem, to i tak zrobiliśmy ogromny krok w przód i aktualnie stosowane techniki edukacyjne są znacznie lepsze od tych obecnych dwadzieścia czy trzydzieści lat temu.
Niech ten tekst nie będzie zatem powodem do smutku na temat stanu edukacji na świecie czy wymówką, żeby nie uczyć się na sprawdzian. Ważne jest to, że się uczymy, jako społeczeństwo i system i że idziemy do przodu. Może trochę za wolno, to fakt, ale mimo wszystko idziemy do przodu, a ty nawet jako pojedyncza jednostka jesteś w stanie pomóc i przyspieszyć te przemiany (na przykład dołączając do Szkoły 2.0 ;)) ).
I na koniec — nawet jeśli dziennik mówi inaczej, to jednak oceny z prezentacji są znacznie ważniejsze, jeśli potrafisz mówić z pasją, ale nie przychodzi ci łatwo zapamiętywanie faktów, to mam dobrą informację. Nie jesteś uczniem nic nie wartym, jedynkowym – jesteś niesamowicie wartościową osobą, która dużo osiągnie, jeśli tylko się nie podda i będzie zarażać energią inne osoby!
0 komentarzy