Myślę, że słowo fobia (z greckiego strach) jest pojęciem dobrze nam dziś znanym.
Często w środowisku szkolnym słyszy się o fobii szkolnej, czy fobii społecznej. Sytuacje, które sprawiają, że paraliżuje nas strach, są dla nas przykre. A wyobraźcie sobie taki strach zwiększony dziesięciokrotnie. Mówimy wtedy o zaburzeniu zwanym fobią specyficzną (prostą).
Osoby, które borykają się z fobią (bądź nawet kilkoma fobiami) doświadczają uczucia nadmiernego, dręczącego i utrwalonego lęku lub strachu związanym z konkretnym przedmiotem, sytuacją czy wydarzeniem. Najczęstszymi fobiami, o których słyszymy to strach przed pająkami, strach przed lataniem, strach przed zamkniętymi przestrzeniami czy strach przed zamknięciem w windzie. Pewnie teraz sobie przypominasz swoją pierwszą wizytę w windzie albo zobaczenie chodzącego pająka w pokoju. Na początku każdy z nas czuje strach przed nieznanym, lecz w późniejszym czasie przyzwyczajamy się do danych sytuacji i te nie robią już tak wielkiego na nas wrażenia. Są „normalne” i „zwykłe”. I tak też należy walczyć z fobiami, ale wcześniej warto się dowiedzieć, jak się fobie tworzą. Bo każdy może ją „złapać”.
W latach 70. ubiegłego wieku psycholog Stanley Rachman wysunął teorię, że fobie są wyuczone.
Istnieją trzy główne mechanizmy uczenia się, które sprawiają, że możemy nabyć daną fobię. Pierwsza to tzw. warunkowanie klasyczne. Pamiętasz z lekcji biologii Pawłowa i jego psy? Używając dzwonka (warunek) przy porze karmienia, wytworzył odruch warunkowy dla swoich pupili, dzwonek = jedzenie, dzięki czemu wywołał w nich odruch bezwarunkowy – wydzielanie śliny na sam dźwięk dzwonka, gdyż psy były gotowe na karmienie. Podobnie jest w tym przypadku z fobiami. Gdy zadziała w nas jeden bodziec (bezwarunkowy), wywoła on w nas reakcję (bezwarunkową), która wywoła w nas lęk i strach. Pokażę to na przykładzie:
Mały Pawełek, gdy miał 10 lat świętował 18 urodziny swojej kuzynki Oli. Podczas przyjęcia urodzinowego dzieci bawiły się wokół domu w pobliskim lasku. Niestety tak się złożyło, że tego dnia bezpańskie psy nawoływane przez krzyczące dzieci podeszły do nich za blisko, a z racji tego, że były głodne i sfrustrowane głodem ugryzły Pawełka w nogę, który nie zdążył przed nimi uciec. Zarówno Pawełek, jak i inne dzieci były przerażone i krzyczały. Pawełek po tym wydarzeniu zaczął panicznie bać się psów, gdyż ciągle pamiętał sytuację z urodzin Oli. Wytworzył się u niego mechanizm, gdzie – bodziec bezwarunkowy, czyli ugryzienie przez psa kojarzy mu się z bólem i strachem – reakcja bezwarunkowa sprawia, że widok psa wywołuje strach w Pawełku – mówimy wtedy o fobii do psów, a bardziej strachu przed ponownym ugryzieniem.
Nawiązując do historii Pawełka, możemy pokazać drugą drogę nabycia fobii, tzw. poprzez obserwacje, czyli spotkanie się ze strachem (do przedmiotu/sytuacji) w sposób pośredni. W tym przypadku pozostałe dzieci słysząc krzyki Pawełka i agresywne zachowania psów, mogą później reagować strachem na spotkanie z psem, mimo że żaden pies nigdy nie zrobił im krzywdy.
Ostatnim sposobem nabycia fobii jest jej nauczenie się poprzez przekaz słowny, czyli dowiedzenie się, że coś jest złe i może nam zaszkodzić.
Dobrym przykładem są tutaj pogróżki naszych rodziców, aby nie chodzić w nocy lasem, czy aby się nie włóczyć, bo na pewno spotka nas coś niedobrego. Słysząc to wielokrotnie, a stymulując się na przykład oglądaniem horrorów, których akcja dzieje się w ciemnym lesie może zakodować w nas fobie do takich sytuacji. Wtedy, mimo że przechodzimy takim laskiem za dnia bez przeszkód, tak nocami wolimy przejść naokoło pod latarniami, by czuć się bezpiecznym, „bo coś może z tego lasu kiedyś wyleźć i coś nam zrobić”, mimo że szanse na to są mikroskopijne.
Osoby, które mają fobie, wiedzą, że ich strach jest irracjonalny. Mały pajączek nie jest w stanie ich zabić, szanse śmierci w windzie również są minimalne. Jednak lęk rośnie w środku, a nieokrzesany i nieleczony może wywołać napady paniki (w tym „paraliż ze strachu”). O dziwo więcej ludzi boi się rzeczy niezagrażających życiu jak gryzonie, owady czy te pająki. Zamiast bać się sytuacji, które najczęściej zabijają ludzi jak samochody, broń palna, choroby.
Według badań EZOP (2012) ok. 30,6% dorosłej populacji w Polsce (osoby w wieku 18-65 lat) doświadczyło fobii.
To prawie co trzeci z nas. A jak sobie z nią radzić? Najtańszą, najskuteczniejszą, ale też i najodważniejszą metodą jest zaprzyjaźnienie się ze swoim strachem. Skonfrontowanie się z nim, że wcale nie jest taki straszny, jak sądzimy. Ten strach tak naprawdę jest w naszej głowie, im szybciej będziemy w stanie to zrozumieć, tym szybciej okiełznamy strach. Wielu osobom pomóc może specjalista jak psycholog czy psychoterapeuta, który razem z pacjentem przejdą drogę, skąd dana fobia się wzięła i jak jej przeciwdziałać by znikła. Osoby, których strach wręcz paraliżuje, mogą wybrać się do lekarza psychiatry, który przepisze leki uspokajające na lęki, by je zmniejszyć w celu dalszego leczenia (konfrontowania się z lękami).
Życie w lęku bywa strasznie uciążliwe.
Warto o siebie zawalczyć. Poszukaj wsparcia wśród swoich zaufanych ludzi, mogą to być koledzy i koleżanki z klasy/pracy, rodzeństwo, rodzice czy dalsza rodzina. Dla nich Twój strach nie jest strachem, a mając do nich zaufanie, można wyjść bezpiecznie ze swojej strefy komfortu i małymi kroczkami otulać ten lęk pewnością siebie. Tego wam życzę drodzy czytelnicy. A dla śmiałków, których zainteresował temat fobii, polecam stronę https://www.firia.pl/spis-wszystkich-fobii/, ponoć lista fobii ma ponad 500 pozycji! Warto poznać nowe słowa oraz wczuć się w sytuacje osób, które np. boją się wyjść z toalety.
0 komentarzy